
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».
Rozważanie Kl. Marcina
Drodzy Bracia i Siostry .
Słowa dzisiejszej Ewangelii są zaskakujące i trudne.
Chrystus, którego często nazywamy „Księciem Pokoju”, mówi, że przynosi rozłam, a nawet przeciwstawienie się jednych drugim. Jednak nie chodzi tu o negowanie pokoju, lecz o głębsze zrozumienie, czym jest prawdziwy pokój i jaką drogą się go osiąga.
Pan Jezus daje nam ogień Ducha Świętego – ogień, który oczyszcza, rozświetla, rozpala serca i sumienia.
Ten ogień nie pozostawia człowieka obojętnym. Chrześcijanin wobec Ewangelii nie można pozostać obojętnym.
Prawda, którą Chrystus głosi, stawia nas przed wyborem: opowiedzieć się za Nim lub przeciwko Niemu.
Stąd bierze się rozłam – nawet w rodzinach, wśród najbliższych. Gdy ktoś wybiera drogę Chrystusa, nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem. Wiara czasem wymaga odwagi pójścia pod prąd: sprzeciwienia się niesprawiedliwości, odrzucenia kompromisu ze złem, nawet jeśli oznacza to konflikt czy niezrozumienie.
Dzisiejszy fragment Ewangelii uczy, że prawdziwy pokój nie jest wynikiem unikania trudnych tematów czy milczenia wobec zła, ale rodzi się z wierności Bogu. To pokój serca, które jest wolne i zakorzenione w prawdzie oraz miłości.
Chrystus nie obiecuje nam łatwej drogi – Jego „chrzest”, czyli męka i śmierć, jest dowodem, że droga do zbawienia prowadzi przez krzyż.
Dziś te słowa są dla nas wezwaniem do odwagi: by nie bać się ognia Ewangelii, który czasem burzy nasze schematy i wygodne kompromisy. Rozłam, o którym mówi Jezus, nie jest celem samym w sobie ,on jest konsekwencją wyboru. \Jeśli idziemy za Nim, możemy doświadczać sprzeciwu, ale jednocześnie w sercu rodzi się coś, czego świat dać nie może – pokój płynący z bliskości Boga.